naKole

MÓJ JEST TEN KAWAŁEK DROGI

  1. WYCIECZKI
  2. LATA
  3. LISTA TRAS
  4. MIEJSCA
  5. CYKLE Z BICYKLEM
  6. FILM
  7. KONTAKT
  8. BIBLIOGRAFIA
  9. DSR

08 KWIETNIA 2019

ZIEMIA LUBAWSKA

O ZAMKU-NIEZAMKU, BITWIE I BABACH

SASINIA - WIOSNA 2019

DZIEŃ 4/4


[TUTAJ DZIEŃ PIERWSZY]

...tak właśnie powinien wyglądać nocleg w terenie.


 INFORMACJE 
  • Dystans: 34 km;
  • Trasa: Łążyn - Prątnica - Fijewo - Lubawa - Sampława - Rodzone - Iława;
  • Mapa:

Śpiew ptaków budzi mnie tuż przed tym, jak promienie wschodzącego słońca muskają powierzchnię tarpa. Cudownie!



Im więcej słońca, tym bardziej ptaki ukryte w koronach wysokich sosen przekrzykują się w tej porannej symfonii.

Dzień zaczynam od krótkiego spaceru z aparatem w poszukiwaniu mgieł i ciepłego niskiego światła słonecznego.


Potem dopiero toaleta,...

...śniadanie i herbata.


Składanie obozu trwa zawsze troszkę dłużej niż rozkładanie. Zbieram wszystkie śmieci i ruszam, najpierw prowadząc...

...potem jadąc ku grodzisku.

Kilka przyjemnych chwil spędzam na brzegu jeziora.

Jezioro Zwiniarz w czasach pogańskich uchodziło za święte. Wierzono, że poza rusałkami zwanymi przez Prusów undinami, które były odpowiednikiem greckich nimf, przebywał w nim duch-opiekun Elżernis, który chronił jezioro i mieszkał na jego dnie.

Gród w Łążynie miał pierwotnie średnicę 35 metrów i sięgał aż do tafli jeziora, ale prawie połowę obszaru zniwelowano i przeprowadzono tędy drogę.

Od północy dostępu do grodu bronił wąwóz niewielkiego dopływu rzeki Wel. Strumień ten na mapach nazywany jest po prostu Strugą.

Faktycznie nosi nazwę Świniarzanka. Związane jest to z legendą, o gromadzących się nad rzeczką u wodopoju dzikich świniach, które były w tym momencie łatwym łupem dla myśliwych. Stąd właśnie nazwa rzeczki i wsi Świnarc, przez którą rzeczka ta przepływa.

Nieopodal znajdują się ruiny młyna.

Z Łążyna wyruszam na północny-zachód w kierunku Lubawy. Po drodze zatrzymuję się w Prątnicy przy kościele p.w. św. Katarzyny Aleksandryjskiej.

W ścianie tej XIII wiecznej katolickiej i po XVI wieku ewangelickiej świątyni wmurowano pewien pogański element.

Pochodzenie i przeznaczenie tych kamiennych posągów zwanych popularnie babami pruskimi do dziś jest tajemnicą. W polskiej części dawnych Prus odnaleziono 21 takich rzeźb. Trudno jest nawet określić czas ich powstania. Jedni badacze lokują ich powstanie we wczesnym średniowieczu, inni w początkach naszej ery. Dopatrywano się w nich wizerunków bóstw, kamieni nagrobnych lub pomników pokutnych. Ze względu na najczęstszą lokalizację przy głównych szlakach komunikacyjnych sugerowano, że mogą być drogowskazami, ale kapliczki i krzyże również stoją przy drogach, a drogowskazami nie są, no chyba że w sensie duchowym. Najbardziej prawdopodobna hipoteza mówi o tym, że były to kamienie graniczne. Według tej samej hipotezy pruskie baby to... mężczyźni.

Na stronie parafii czytamy: „Fundatorzy prątnickiego kościoła w prosty sposób ukazali potęgę swego Boga, któremu rzucono pod nogi kajającego się przed nim bezsilnego bałwana...” Ot taki typowy szacunek dla innej wiary. Można się nie zgadzać, można negować, ale nie bezcześcić!

I tylko szpak zdaje się mieć to gdzieś. Dla niego teraz najważniejsze to założyć gniazdo.

Ruszam dalej tą samą szosą w kierunku Lubawy, ale zatrzymuję się na chwilę w okolicy wsi Fijewo, w miejscu tyle niepozornym, co historycznie ważnym.

Tu na przełomie kwietnia i maja 1263 roku, podczas drugiego powstania Prusów doszło do znaczącej bitwy plemion sprzymierzonych pod wodzą Herkusa Monte z wojskami krzyżackimi. Podczas trwającego od 1260 roku II powstania, Prusowie odbili wiele grodów zajętych wcześniej przez Zakon, a nawet najechali ziemię chełmińską. Zdobyli Radzyń i zaatakowali Chełmżę. Po złupieniu ziemi chełmińskiej rozpoczęli odwrót na swoje ziemie. Krzyżacy dowodzeni przez Mistrza Krajowego Helmericha von Rechenberga ruszyli w pościg, by dopaść powstańców tu na ziemi lubawskiej pod samą Lubawą. W tym miejscu do powstańców prawdopodobnie przyłączyli się nieliczni, przebywający jeszcze na tym terenie przedstawiciele plemienia Sasinów. Ostatecznie w przegranej przez Zakon bitwie zginęło ponad 40 rycerzy krzyżackich oraz wielu najemników Zakonu. Powstanie natomiast trwało jeszcze ponad dekadę ostatecznie stłumione w 1274 roku, rok po śmierci Herkusa.

Ostatnim miejscem na trasie mojej podróży jest Lubawa.

W tym, posiadającym wczesnośredniowieczny rodowód, mieście znajdował się gród, w którym rezydował Surwabuno. Prus, który w 1216 roku wraz ze wspomnianym już wcześniej Warpodą z Lanzanii, czyli dzisiejszego Łążyna [albo znad Zalewu Wiślanego] udał się za namową Chrystiana do Rzymu, gdzie 18 lutego 1216 roku papież Innocenty III w dokumencie Terra Lubouia potwierdził, że tereny, z których przybyli od tej pory znajdują się pod opieką Stolicy Apostolskiej. Dokument papieża jest pierwszym źródłem pisanym, w którym pada nazwa Ziemia Lubawska.

O przyjęciu chrześcijaństwa zadecydowano na wiecu w świętym gaju w okolicy dzisiejszej wsi Lipy koło Lubawy. Nie był to oczywiście ze strony Prusów akt religijny, czy też czysto religijny, lecz posunięcie polityczne. Przyjęcie chrześcijaństwa i oddanie się pod opiekę Stolicy Apostolskiej, miało pozbawić stronę polską pretekstu do najazdów i wymuszania danin. Była to transakcja przynosząca teoretycznie korzyści trzem stronom. Chrystian został wyniesiony do rangi biskupa Prus, Stolica Apostolska zyskała nowe „owieczki”, natomiast Prusowie złudzenie bezpieczeństwa.

Pierwszym, co odwiedzam w Lubawie, jest... jadłodajnia. Tak! Wyjątkowo, najpierw zadbam o brzuch. Ale już chwilę później jadę na mały rekonesans.

W Lubawie funkcjonowały [być może nie w jednym okresie] dwa grody. Jeden znajdował się w miejscu gdzie dziś jest zamek. To znaczy „jest”. O zamku w Lubawie można powiedzieć dwie rzeczy: że był i że będzie, ale na pewno nie można powiedzieć, że jest.

Zamek zaczął podupadać już w pierwszej połowie XVIII wieku, miał więc sporo czasu na to podupadanie. Do dziś przetrwały fragmenty murów i samotny sterczący ponad wszystkim łuk. Ale jest projekt pod znaczącym tytułem „Nowe życie zamku” mający na celu odbudowę zamku. Chociaż tablica informacyjna głosi inaczej.

No nie! To, co tu widać, to nie jest remont muru i baszty, jak głosi tablica, tylko regularna budowa zamku.

Krążąc po mieście natykam się jeszcze na fragmenty murów miejskich.

Wejście na niezamkniętą posesję poszerza i niewątpliwie wzbogaca widok o kościół p.w. Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny i św. Anny.

Podjeżdżam do kościoła.


Oglądam też dwie inne ciekawe świątynie.

Po czym orientuję się, że mam godzinę do pociągu z Iławy do Gdańska. Wyjeżdżając z Lubawy zahaczam jeszcze o miejsce, w którym Wikipedia podaje lokalizację drugiego grodu lubawskiego. Czy ja wiem? Może i tak.

I tym nieciekawym obrazem kończę tę arcyciekawą wycieczkę, pierwszą część mojej podróży po Ziemi Sasinów. Jestem przekonany, że tu wrócę, by tym razem odkryć dla siebie i dla Ciebie południową część Sasinii.

Z Lubawy jadę krajową 15 [brrr] szybko do Sampławy i stamtąd drogą 536 do Iławy. Na peronie jestem pięć minut przed odjazdem pociągu.




Do wkrótce...




Relacje z tych czterech dni w drodze możesz również obejrzeć w małej amatorskiej formie filmowej, którš znajdziesz w nowej zakładce FILM w menu.




 Przypominam 

...że możesz otrzymywać powiadomienia o pojawieniu się nowej relacji. Wystarczy zapisać się na bezpłatny newsletter.

  NEWSLETTER  

WRÓĆ DO POCZĄTKU

LUB

ZAKOŃCZ WYCIECZKĘ

LUB

POCZYTAJ KOMENTARZE

LUB

ZOSTAW KOMENTARZ

↓    ↓    ↓

ďťż
 
1. Mikołaj
www
wtorek, 08 maja 2019

Nareszcie nowy wpis! Bardzo ciekawa wycieczka, czytałem jak zwykle z wielką przyjemnością. W twoich wpisach jest wszystko czego potrzeba - rower, historie w tle, trochę humoru i super zdjęcia. Wiele zdjęć wygląda tak, jakby ktoś robił je gdzieś z ukrycia - świetny efekt.

Czekam z niecierpliwością na kolejne wpisy. Na swoim blogu wspaniale pokazujesz, że w zasięgu podróży pociągiem regio można znaleźć naprawdę wiele ciekawych miejsc.

Paweł Buczkowski
www
środa, 09 maja 2019

Nareszcie nowy komentarz! :-) A tak poważnie, faktycznie dłuższy czas mnie nie było. Proza życia. Obowiązki, praca i takie tam. Ale jestem, podróżuję i relacjonuję, bo cały czas sprawia mi to dużo radości.

Dzięki za pozytywny komentarz. Jeśli chodzi o moje wpisy, to zawierają one nie tylko to, co chcę przekazać, ale również dokładnie to, czego szukam w relacjach innych podróżników. Czyli „rower, historie w tle, trochę humoru i zdjęć”. Aha. Akurat zdjęcia w tej relacji uważam za raczej przeciętne. Spory procent z nich to stopklatki z filmów kręconych komórką, więc jakość rzuca się w oczy.

No i przy okazji się wygadałem. Szykuje się mój skromny i bardzo amatorski debiut filmowy. Informacje wkrótce w newsletterze.





2. Ty
www

To jest miejsce na Twój komentarz.

KATEGORIA: REGION

BORY TUCHOLSKIE  /  DOLINA DOLNEJ WISŁY  /  GDAŃSK  /  KASZUBY  /  KOCIEWIE  /  KOSMOS  /  MAZURY  /  POWIŚLE  /  SUWALSZCZYZNA  /  WARMIA  /  WYSOCZYZNA ELBLĄSKA  /  ZIEMIA CHEŁMIŃSKA  /  ZIEMIA LUBAWSKA  /  ŻUŁAWY

2009 -

PRZESTRZEŃ I CZAS NA KOLE PRZEMIERZA PAWEŁ BUCZKOWSKI