29 MAJA 2013
KOLEJ NA STARĄ PIŁĘ
W poprzedniej relacji wspominałem kilkakrotnie o Starej Pile, gdzie łączą się dwa stare, nieczynne dzisiaj tory [Pruszcz - Kartuzy (1886) i Wrzeszcz - Stara Piła (1914)] i o jedynym na tej drugiej trasie moście, którym tory przeprowadzane były przez Radunię w okolicy Niestępowa. Uświadomiłem sobie, że nigdy nie byłem w tych przecież nieodległych mi miejscach. Przyszła więc na nie kolej. Jest to też następna z moich wycieczek związanych z koleją. Stąd też taki dwuznaczny tytuł wędrówki.
Dla pełnego obrazu polecam lekturę poprzedzić przeczytaniem relacji z pieszej wycieczki gdańskim odcinkiem linii kolejowej do Starej Piły - Po torze, po torze, po torze, przez most.
Nie będę się zrywał o świcie - pomyślałem i wstaję o wpół do siódmej. Na trasę ruszam grubo po ósmej, odprowadziwszy najpierw chłopaków do szkoły i wstąpiwszy z Agnieszką do sklepu. Z Gdańska wyjeżdżam ulicami: Warszawską i Jabłoniową. Są dwie szkoły jazdy rowerem takimi ulicami, jak Jabłoniowa. Pierwsza polega na ryzykownej jeździe przy krawędzi jezdni i narażaniu się na potrącenie lub zepchnięcie z jezdni przez samochody. Druga natomiast na trzymaniu się środka pasa ruchu i wymuszenie na kierowcach jazdy za sobą z prędkością 30-40 km/h. Wybieram tę drugą opcję. Tak dojeżdżam do obwodnicy, za którą przedłużeniem Jabłoniowej jest mało uczęszczana ulica Konna. Tu mogę zwolnić i odpocząć nieco. Mijam Otomin i drogą nad jeziorem jadę do Sulmina. W Sulminie warto zobaczyć kaplicę grobową rodziny Gralath położoną za wsią na starym cmentarzu ewangelickim. Byłem tu w marcu [zobacz].
Mijam Sulmin i dojeżdżam asfaltem do Niestępowa. Przecinam dwa koryta Raduni i dalej czeka mnie pierwszy kontakt z koleją.
Chwilę później przecinam linię kolejową Pruszcz - Kartuzy budowaną w latach 1883-1886. Na tej trasie kolejowej leży między innymi dworzec Straszyn-Prędzieszyn, który odwiedziłem z chłopcami w marcu 2011 [zobacz].
Jakieś dwieście metrów za torami skręcam w polną drogę w prawo, ponownie przecinam tory i, zastanawiając się, czy wybrałem właściwą drogę, wjeżdżam na małą górkę. Za górką i zakrętem już wiem, że dobrze jadę. Przede mną nasyp kolei „staropilskiej”. Po prawej most nad Radunią.
Po chwili dojeżdżam do nasypu, który już z daleka wyglądał na wysoki, ale z bliska wręcz przytłacza. Kilkadziesiąt metrów wzdłuż nasypu i już jestem przy moście.
Stąd zamierzam pojechać do Leźna, w którym można zobaczyć budynek stacji kolejowej. W tym celu muszę wspiąć się na nasyp po tej stronie rzeki i zejść po drugiej. Wejście z rowerem na ramieniu po śliskiej trawie i obsuwających się kamykach na kilkunastometrowej wysokości nasyp nastręcza mi nieco trudności, ale warto... naprawdę warto.
Po prawej można dopatrzeć się wiaduktu.
Towarzyszy mi pan trznadel w ubarwieniu godowym.
Tu przypadkiem lepszy, choć nieostry widok na wiadukt.
Acha. I Sylwia tu była.
Przechodzę przez most...
...i schodzę z drugiej strony.
Po dłuższej kontemplacji tego pięknego mostu [większość oglądających pyta, czemu most jest odwrotnie :-)] ruszam do Leźna. Właściwie to tu już jest Leźno. Ale muszę podjechać około 3 kilometrów na północ, by zobaczyć leźnieński dworzec. Po drodze mijam wiadukt, po którym przebiega brukowana ulica Gostyńska z Leźna do Kiełpina Górnego.
Rzut okiem na torowisko w dole.
Po drodze do leźnieńskiego dworca napotykam na wystające z trawy konstrukcje wykonane ze starych szyn.
Na jednej z szyn widoczny napis. Trudno jednak cokolwiek odszyfrować. U góry prawdopodobnie początek daty 190...
Szukam napisów na szynach leżących na podkładach. Odnajduję tylko w kilku miejscach napis PKP. Szyny więc młodsze niż linia kolejowa. Roślinność porasta gęsto całe torowisko.
Wreszcie brukowaną drogą ze starymi latarniami...
...dojeżdżam do dworca. Budynek bliźniaczy w stosunku do dworca w Kiełpinku. Właściwie stanowiący jego lustrzane odbicie. Co ciekawe, widząc wcześniej niesymetryczny budynek dworca w Kiełpinku, myślałem, że pierwotnie miał drugie skrzydło, ale zostało rozebrane. Patrząc dziś na jego odpowiednik w Leźnie, zwątpiłem. Zdaje się, że miały one taki właśnie niesymetryczny urok.
Budynek dworca...
...patrzy z dezaprobatą na moje wygibasy z aparatem.
Obok budynku dworca stoi mały budyneczek również identyczny, jak w Kiełpinku.
Teraz mam za zadanie powrót do mostu w Niestępowie. Nie lubię wracać tą samą drogą, zamierzam więc dostać się do niego po drugiej stronie torów. W tym celu wyjeżdżam na ulicę Kartuską i w dużym ruchu samochodowym jadę niecałe 1,5 km, po czym zjeżdżam na południe w kierunku niewielkiego lasu. Przez las jadę drogą z każdym metrem węższą, z każdym metrem bardziej zarośniętą i z każdym metrem dającą mniej nadziei na to, że dokądś prowadzi. Droga, owszem, prowadzi dokądś... do ambony myśliwskiej nr 5 i u jej stóp kończy się nagle.
No way!
Widać stąd most odległy o ponad pół kilometra, ale między mną, a nim rozpościera się podmokłe trzcinowisko poprzecinane dodatkowo rowami melioracyjnymi.
Most na wyciągnięcie ręki? O nieee. Nie będzie tak łatwo.
Postanawiam objechać trzcinową zatokę brzegiem lasu... a to znaczy bezdrożem, co w przypadku moich 28-calowych, cienkich opon oznacza przewagę prowadzenia nad jazdą. Z powodu ukrytych w gęstym podszycie kłód i gałęzi oraz licznych ostów i pokrzyw, klasyczne prowadzenie przeradza się z czasem w prowadzenie z elementami podnoszenia, skoków i obrotów. Do pełnego programu brakuje jedynie Toeloopa, Rittbergera i Axla. I to wszystko z rowerem u boku, tudzież nad głową. Ostatnie kilkadziesiąt metrów brnę w pokrzywach do... powiedzmy, że dotąd.
Chwilę po wykonaniu tego zdjęcia w podszycie zaczynają dominować pokrzywy sięgające, jak już wspomniałem, dotąd. Między drzewami usilnie staram się wypatrzeć nasyp kolejowy.
Odebrawszy najtańszy, mimo, że nierefundowany lek na reumatyzm w ilości równej chyba dawce życiowej, docieram wreszcie do nasypu.
Just my rifle, my pony and me [Rio Bravo 1959]
Tylko mój aparat, mój rower i ja [Radunia 2013]
Z mostu jeszcze raz rzucam okiem na dalszą krętą drogę do wiaduktu...
...i drobiąc jak gejsza zbiegam truchtem ze stromego nasypu, starając się utrzymać równowagę na uciekających spod nóg kamykach. Jadąc dalej odwracam się, by rzucić pożegnalne spojrzenie na most. Nie wiem tego, że jeszcze kilka razy dojrzę go z daleka.
Chwilę później jestem przy wiadukcie nieopodal miejsca spotkania się linii kolejowych z Pruszcza Gdańskiego i z Wrzeszcza.
Wiadukt nieco podobny do kilku konstrukcji z gdańskiego odcinka trasy kolejowej. Tu jednak w przeciwieństwie do miasta zachowały się stalowe barierki.
Kawałek dalej przecinam ponownie tor z Pruszcza Gdańskiego [oba tory odległe są od siebie w tym miejscu o jakieś 300 metrów] i wzdłuż niego, a później przez las, pole i podwórko jednej z zagród wjeżdżam do Starej Piły. Oglądam ostatni wiadukt, przy którym od głównej drogi odchodzą ulice: Kolejowa i Dworcowa.
Widok z wiaduktu na biegnące tu już razem oba tory.
Po lewej tor z Wrzeszcza, po prawej z Pruszcza Gdańskiego.
Ulicą dworcową podjeżdżam do dworca Stara Piła.
Tutaj oględziny zarośniętego miejscami toru...
...owocują takim oto znaleziskiem.
KRÓL.HUTA 1928
Szyna ta została wyprodukowana w 1928 roku w najstarszej hucie w Polsce - chorzowskiej Hucie Królewskiej, której początki sięgają 1797 roku, a która funkcjonuje do dziś pod nazwą Huta Kościuszki. Ciekawostką jest, że w 2012 roku odnaleziono na trasie między Bytowem, a Lipuszem szyny wyprodukowane w tej hucie w roku 1891 i uchodzą one za najstarsze szyny w Europie. Tory tamte mocowane gwoździami jeszcze o 34 lata starszymi, mimo zaawansowanego wieku, są w dobrym stanie i wciąż jeżdżą po nich pociągi.
Zanim opuszczę Starą Piłę oglądam jeszcze pozostałość po wieży ciśnień.
Zaopatrzywszy się w sklepie w wodę, ruszam przez Niestępowo, Sulmin, Otomin, Rębowo i Szadółki do Ujeściska. Z drogi Stara Piła - Niestępowo ładny widok na odwiedzany dziś przeze mnie dwukrotnie most nad Radunią. Most dostrzegam również z najwyższego punktu drogi Sulmin - Otomin. Do domu docieram pół godziny przed chłopakami. Agnieszka, skończywszy dziś pracę wcześniej, już na mnie czeka.
Tak oto zamykam w dwóch konkretnych wędrówkach i niezliczonych spacerach historię linii kolejowej z Wrzeszcza do Starej Piły.
Następna planowana przeze mnie wędrówka będzie miała tyle wspólnego z koleją, że spędzę w pociągu trzy godziny! Czy wytrzymam? Czy wędrówka się uda? Co odnajdę na trasie? Czytaj wkrótce naKole.
Do wkrótce...
WRÓĆ DO POCZĄTKU
LUB
ZAKOŃCZ WYCIECZKĘ
LUB
POCZYTAJ KOMENTARZE
LUB
ZOSTAW KOMENTARZ
↓ ↓ ↓
KATEGORIA: REGION
BORY TUCHOLSKIE / DOLINA DOLNEJ WISŁY / GDAŃSK / KASZUBY / KOCIEWIE / KOSMOS / MAZURY / POWIŚLE / SUWALSZCZYZNA / WARMIA / WYSOCZYZNA ELBLĄSKA / ZIEMIA CHEŁMIŃSKA / ZIEMIA LUBAWSKA / ŻUŁAWY
2009 -
PRZESTRZEŃ I CZAS NA KOLE PRZEMIERZA PAWEŁ BUCZKOWSKI