naKole

MÓJ JEST TEN KAWAŁEK DROGI

  1. WYCIECZKI
  2. LATA
  3. LISTA TRAS
  4. MIEJSCA
  5. CYKLE Z BICYKLEM
  6. FILM
  7. KONTAKT
  8. BIBLIOGRAFIA
  9. DSR

02 KWIETNIA 2011

ŻUŁAWY

ŚWIĘTA RZEKA

Spływ Świętą, czyli górnym biegiem Tugi chodził mi po głowie już od 2 lat, ale zawsze coś... I nareszcie dziś, w szóstą rocznicę śmierci Jana Pawła II popłyniemy Świętą Rzeką. Mimo, że mógłbym tę wędrówkę, odbywającą się miesiąc przed beatyfikacją, dedykować Papieżowi Polakowi, nie ulegnę tej ogólnej tendencji i wędrówkę dedykuję ludziom, którzy od pokoleń, nad Świętą się rodzili, którzy z tą rzeką współżyli i z nią walczyli oraz tu umarli na długo przed tym, zanim ja pomyślałem o niej, jak o szlaku żeglownym.
Cooo? Zbyt patetycznie? A taki mam nastrój!


 INFORMACJE 
  • Uczestnicy: Ewa i Ryszard [Przyjaciele], Agnieszka [Pani Żona], Paweł [Autor Relacji];
  • Dystans: 18,5 km;
  • Trasa: Tralewo - Nowy Staw - Nowy Dwór Gdański;
  • Mapa:
Zobacz trasę w Traseo

Na spływ umawiamy się z przyjaciółmi. Nalegam na siódmą. Żądają dwunastej. Negocjuję ósmą. Spotykamy się o dziewiątej. No dobra może trochę podkoloryzowałem. I tak jestem pełen zrozumienia. Nie każdy ma takie parcie na Żuławy, jak ja. Po drodze jeszcze zajeżdżamy po prowiant do Biednejronki i o dziesiątej jesteśmy w Nowym Dworze Gdańskim. Przesiadamy się do sześciosobowego vana z kajakami na przyczepie i dzięki uprzejmości Marka i Jacka zostajemy całą szóstką wraz z niemałym sakwojażem wygodnie i bezpiecznie dostarczeni do Stogów Malborskich. W Stogach stajemy przy moście na Świętej [tam, gdzie tydzień temu zastanawiałem się nad możliwością wodowania - patrz Trzy Rzeki]. Niestety, rzeka szerokości 2-2,5 metra zwęża się kilkaset metrów za mostkiem do 1,5 metra, co naocznie stwierdza Ryszard, grzęznąc z poświęceniem po kostki w błotnistym polu.

Żeby nie obijać się wiosłami o brzegi decydujemy, by podjechać jakieś 6 kilometrów na północ do następnego styku rzeki z drogą w Tralewie. Zatrzymawszy się przy moście, panowie z radością stwierdzają, że „jest dobrze”, panie zaś, że „jest zimno”.

Po zdjęciu kajaków z przyczepy okazuje się, że komory wypornościowe jednego z nich są wypełnione wodą. To powoduje u Agnieszki zwątpienie w nasze szanse utrzymania się przy życiu. Z wątpliwościami walczę słowem, a z wodą znalezionym w rowie słoikiem, błogosławiąc w tej wyjątkowej sytuacji brudasowi, który ten słoik tam rzucił.

Kilka chwil później wodujemy nie bez pewnych trudności, związanych z bardzo stromym, grząskim i śliskim brzegiem, ale za to ze sporą publicznością zgromadzoną na mostku. Kibicujący nam Tralewianie niechcący, jak sądzę, podkopują morale wspominając coś o kilkunastu metrach głębokości [mając zapewne na myśli szerokość rzeki w niedalekich Laskach]. Jednakże słoneczko wyłaniające się wreszcie zza chmur łagodzi sytuację, więc ruszamy.

Biała tarcza w LG rogu to nie Księżyc, to antena stelitarna na słupie w polu. :-o

Teraz, na początku kwietnia, kiedy roślinność dopiero rusza, rzeka ma w tym miejscu jakieś 4 metry szerokości, ale już w połowie maja wygląda jak zarośnięty rów melioracyjny [tak było rok temu]. Warto dodać, że poza samym zarastaniem na spławność Świętej ma wpływ duża amplituda poziomu wody wywoływana przez czynniki atmosferyczne. Są to: opady powodujące większy spływ wody oraz wiatr i wywołana przezeń cofka wody morskiej do koryta rzeki. Poziom rzeki może okresowo wzrosnąć o ponad metr.

Około pół godziny po zwodowaniu dopływamy do Lasek.

Laski. Pod mostem. [albo „laski pod mostem” :-)]

We wczesnych czasach krzyżackich Święta, stanowiąca niegdyś jedno z ramion ujściowych Wisły [patrz mapa poniżej], była w tym, miejscu szersza i głębsza, jej nurt był zapewne szybszy, a węższy niż dzisiaj półwysep był, po oddzieleniu od lądu stałego fosą, doskonałym miejscem do lokalizacji obiektu obronnego. W pierwszej połowie XIV wieku zaczęto wznosić tutaj siedzibę wójta, którą w późniejszych źródłach określano mianem „dom” [hus 1387r.], lub „zamek” [sloshaus 1391r.].

Fragment mapy Bertrama przedstawiającej Deltę Wisły około 1300 roku.
Widać Świętą zasilaną z Wisły i odrowadzającą część wód wiślanych do Zalewu.
Źródło: H.Bertam. Das Weichseldelta um das Jahr 1300.

Ceglany zamek zbudowany na fundamencie z kamienia wzniesiony był w zakolu rzeki, otoczony murem obronnym z bramą i mostem na rzece. Śladów po fosie od strony wschodniej, tak w terenie, jak i w literaturze trudno się doszukać, co nie znaczy, że jej nie było. Głównym budynkiem był duży, dwukondygnacyjny, podpiwniczony dom zakonny z kaplicą. W skład kompleksu zamkowego wchodziły jeszcze dwa budynki tworzące wraz z domem zakonnym kształt podkowy i mieszczące: piekarnię, łaźnię, stajnię, magazyny żywności, mennicę i browar. Na przeciwległym brzegu rzeki w miejscu nazywanym Ziegel Berg [Ceglana Góra] znajdowały się zabudowania folwarczne. Na jego terenie zlokalizowano stajnie, stodoły, chlewnię, oborę, owczarnię, spichlerz, cegielnię i karwan [miejsce stacjonowania wozów taborowych i magazynowania sprzętów wojennych].

Zamek został rozebrany w końcu XVIII wieku. Ostatnia wzmianka o "małej ruinie istniejącego tu niegdyś zamku" pochodzi z 1820 r. Dzisiaj tajemnicę laseckiego zamku skrywa żyzna żuławska gleba okolicznych pól uchylając niekiedy jej rąbka, kiedy podczas orki na światło dzienne wydostają się cegły i fragmenty ceramicznych naczyń.

Więcej o tym miejscu przeczytasz w rozdziale Miejsca.

Kilkadziesiąt metrów za pierwszym mostem w Laskach [droga Trępnowy - Dębina] rzeka rozszerza się do wspomnianych już kilkunastu metrów tworząc malownicze rozlewisko. Taki krajobraz to miła odmiana na obwałowanej rzece.

„Zobacz, jak ładnie”

Brzegi obsadzone są starymi wierzbami, a na wodzie łabędzie zakładają swe pływające gniazda.

             

Laski. Na rozlewisku Świętej. Te dwa zdjęcia popełnię dopiero w maju lądu podczas wycieczki rowerowej.

Tu mamy okazję zrównać kajaki i postrzelać do siebie migawkami.

My Was...

Tu miało być „Wy nas”, ale, mimo swej profesjonalności i całego mrowia opcji aparat nie posiada ustawień mogących oddać pełnie ekspresji mego oblicza. Mówiąc prościej: „nie wyszło”.


Minąwszy drugi most w Laskach [szosa Nowy Staw - Malbork] ruszamy do Nowego Stawu. Ten półtorakilometrowy odcinek jest atrakcyjny z uwagi na liczne ślady działalności bobrów na porastających brzegi krzakach i drzewach. W oddali widać już nowostawską wieżę ciśnień. Tak, ten malutki daszek między drzewami.

Dość szybko dopływamy do pierwszego na trasie tej wędrówki miasta, gdzie przez rzadkie jeszcze korony drzew widać ciekawy budynek słodowni.

Ta wyjątkowej urody budowla jest wystawiona na sprzedaż. Ku-pie so-bie ją!

to zdjęcie popełnię dopiero w maju


to zdjęcie popełnię dopiero w maju

Tu zatrzymujemy się na chwilę w miejscu, gdzie wody naszej rzeki zasila jej młodsza siostra - Mała Święta. Ryszard dostrzega przeszkodę na trasie spływu.

Na tym odcinku rzeki trzeba uważać na konstrukcje należące do cukrowni. Pokonanie niektórych z nich może być nie lada atrakcją...

Przenoska? Eeee tam! Twardym trza być! [w tym wypadku giętkim :-)]

...jednakże przy wysokim stanie rzeki trzeba bardzo uważać bo kładka wraz z barierką może być pod powierzchnią, zagrażając uszkodzeniem kajaka. Napotkany pracownik [chyba] cukrowni informuje nas, że kładka zostanie wkrótce usunięta [dokładna lokalizacja kładki - N: 54º8′2′′ E: 19º0′21′′]. Tuż za terenem cukrowni podziwiamy wielką bryłę nowostawskiej kolegiaty pw. św. Mateusza.

Historia Nowego Stawu sięga początku XIV wieku. W 1316 roku przywilej lokacyjny otrzymuje Nytyska Wieś [Neuteichsdorf]. Z tego też roku pochodzi pierwsza wzmianka o kościele parafialnym św. Ducha. Prawdopodobnie już 27 lat po lokacji Neuteichsdorf uzyskuje prawa miejskie. Najpewniej w tym czasie, tzn. w drugiej połowie XIV wieku, rozpoczęto wznoszenie nowego kościoła p.w. św. Mateusza Apostoła. Jako oficjalną datę podjęcia decyzji o budowie podaje się rok 1400. Jednakże odkrycie, którego dokonał w październiku 2010 roku konserwator z Gdańska - Dariusz Chmielewski, dowodzi, że świątynia jest starsza. Odkryciem tym jest dokument, z którego wynika, że w 1400 roku Krzyżacy zakupili 10 tysięcy dachówek na dach tegoż kościoła. Oznaczałoby to, że na początku XV wieku stał już przynajmniej korpus nawowy. Jest więcej niż mało prawdopodobne, żeby w okresie, gdy materiały ceramiczne były wyjątkowo drogie kupowano je na zapas, by leżały latami na placu budowy.

to zdjęcie popełnię dopiero w maju

Budowa tej największej budowli sakralnej na Żuławach trwała stosunko krótko, bo kilkadziesiąt lat. Oczywiście w wiekach późniejszych była ona wielokrotnie przebudowywana. Do największej przebudowy, a właściwie rzec by można, odbudowy doszło po pożarze, jaki miał miejsce w 1568 roku. Zniszczone wtedy zostało wyposażenie kościoła i sam budynek. Mimo dużych zniszczeń i w konsekwencji poważnej przebudowy w latach 1573-1574, świątynia zachowała swój gotycki charakter. Kościół ma formę dużej trójawowej bazyliki o wymiarach 30 / 55 / 55 [szer. / dł. / wys.] z dwiema masywnymi wieżami od strony zachodniej, co nadaje jej charakteru budowli obronnej. W 1704 roku wykonano drewnianą nadbudowę wieży.

Wspomniany wyżej kościół św. Ducha stał się świątynią filialną kościoła św. Mateusza i pozostawał nią do 1825 roku, kiedy to zniszczony w wyniku pożaru, chylący się ku upadkowi budynek rozebrano.

Kolegiata miała szczęście oprzeć się nawałnicom kolejnych wojen, w tym obu światowych bez większych zniszczeń. W trakcie II Wojny Światowej wprawdzie został zniszczony dach świątyni i okna, ale główna konstrukcja nie uległa uszkodzeniu i już w 1946 roku odremontowany kościół przyjmował wiernych.

to zdjęcie popełnię dopiero w maju

Do zabytków kolegiaty należą:

Szczegóły dotyczące powyższych zabytków znajdziesz na stronie Parafii Nowy Staw.

to zdjęcie popełnię dopiero w maju

Nieco dalej od rzeki widać dawny kościół ewangelicki nazywany z racji swej charakterystycznej sylwetki „Ołówkiem”. Kościół [obecnie w remoncie] stoi w miejscu dawnego ratusza na pięknym rynku w centrum miasta. Żeby obejrzeć go dokładnie należy jednak zejść na ląd, gdyż z punktu widzenia wodniaka chowa się on za kolegiatą lub drzewami.

to zdjęcie popełnię dopiero w maju

Pierwszy kościół ewangelicki w Nowym Stawie wzniesiony został w 1796 roku jako dobudówka do Ratusza. Ratusz wraz ze świątynią uległ kompletnemu zniszczeniu podczas pożaru z 1802 roku. Dwa lata później w miejscu gdzie stał zbudowano kolejny kościół na planie protokąta z pięcioboczną zakrystią rozbudowany następnie w 1863 roku. Wtedy to właśnie powstała charakterystyczna wieża zwana dziś, ze względu na swój kształt, „Ołówkiem”.

to zdjęcie popełnię dopiero w maju


Odzyskiwanie oryginalnych dachówek z kościoła ewangelickiego.
[to zdjęcie popełnię dopiero w maju]

Zapewne zauważyłeś Szanowny Czytelniku, że na zdjęciach kolegiaty i "Ołówka” jest inna pogoda, więcej liści oraz kwitną mniszki. Śpieszę z wyjaśnieniem, że z wody ciężko zrobić zdjęcie tych obiektów [wyjątek - pierwsze zdjęcie kolegiaty robione właśnie podczas spływu], więc odwiedziłem je pięć tygodni później na rowerze i uzupełniam relację o te zdjęcia.

Opuszczając Nowy Staw oglądamy jeszcze piękny dom podcieniowy z 1820 roku służący dziś za sklep spożywczy.


to zdjęcie popełnię dopiero w maju


to zdjęcie popełnię dopiero w maju

Kilkaset metrów dalej cumujemy do nadbrzeżnych wierzb i wspinamy się na prawy wał rzeki, gdzie robimy dłuższy popas. Zaczynamy od prześledzenia na mapie tego, co za i tego, co przed nami. Później kanapki, czekolada kilka zdjęć i w drogę.



Wiosna nieśmiało zaznacza swoją obecność.


Posiliwszy się wsiadamy do kajaków i ruszamy w dalszą drogę.

[zdjęcie z maja]

Za Nowym Stawem kilka meandrów, a później dłuższy prosty, ale mimo to malowniczy odcinek rzeki, który Ryszard wykorzystuje do pomiaru naszej prędkości przy pomocy nawigacji. Wychodzi, że pędzimy z zawrotną prędkością 5 km/h. Tłumaczymy sobie, że nie o pędzenie tu chodzi i nie zrażając się płyniemy dalej.

Na kolejnym prostym odcinku rzeki, dokładnie w prostej lini między Tują, a Marynowami, robimy kolejny przystanek znów na skraju pola na wale rzeki. Tylko tutaj wał mniejszy i nie trzeba się wspinać.

W oddali widać wyjątkowego kształtu wieżę kościoła w Tuji.

Fajnie byłoby zobaczyć go z bliska, ale nie decydujemy się na opuszczenie rzeki.

[to zdjęcie popełnię dopiero w maju]

Ciepła, jak na początek kwietnia, pogoda zaczyna nas rozpieszczać. Chce się poleżeć na trawce i popatrzeć na obłoki.

Mnie oczywiście nosi, więc wsiadam w kajak i samotnie podpływam w dół rzeki w kierunku widocznej w oddali wierzby w celu uwiecznienia tejże. Już z kilkudziesięciu metrów zauważam ruch na pniu drzewa. Natychmiast odkładam wiosło i pozwalając nieść się powolnemu, jak to na Żuławach, nurtowi, zabieram się za wyjmowanie aparatu.

Kajak powoli zbliża się do rosnącego w połowie na lądzie, w połowie w wodzie drzewa, a para uważnych oczu bacznie mi się przygląda. Widać, że jest to dla mieszkańca wierzby niewątpliwie niespotykane zjawisko.

Zwierzątko, które okazało się być popularnym na Żuławach szkodnikiem zza oceanu - norką amerykańską, przechadzało się po pniu wierzby i wyglądało na mnie i mój kajak to z jednej to z drugiej strony.


Gdy kajak płynący z leniwym nurtem świętej rzeki wpłynął pod wierzbę i zatrzymał się norka weszła wyżej na gałęzie wierzby i stamtąd obserwowała dziwnego stwora przyglądającego się jej jednym szklanym okiem.

Po chwili kajak uwolnił się z gałęzi i popłynął dalej. Odłożyłem aparat i zawróciłem. Gdy przepływałem ponownie obok wierzby wykonałem najlepsze ze zdjęć tej sesji.

Gdy wracałem w górę rzeki po resztę załogi mieszkaniec wierzby odprowadzał mnie wzrokiem siedząc dumnie na pniu.

             

Gdy wróciłem Ryszard zmierzył mnie surowym spojrzeniem z góry...

Gdzie się włóczysz?

...po czym, zaliczywszy po raz kolejny egazmin z wsiadania do niestabilnej jednostki pływającej...

...popłyneliśmy dalej szeroką już w tym miejscu i atrakcyjną krajobrazowo Świętą.

Przed widocznym już [po wspięciu się na wał oczywiście] Nowym Dworem Gdańskim decydujemy się na drugie śniadanie [czy jak to nazwać?].

Pogoda się psuje. W kropiącym deszczu wpływamy do Nowego Dworu. Mijamy:

...zrujnowaną wieżę ciśnień...


...przyczółek mostu Stobbego...

Właściwie są to żelbetonowe ruiny następcy drewnianego mostu Stobbego.

...resztki wytwórni likierów założonej przez mennonitę Petera Stobbe w 1773 roku...

...i Muzeum Żuławskie mieszczące się w pięknie odnowionych zabytkowych budynkach mleczarni Leonarda Kriega z 1902 roku. Kilkaset metrów dalej kończymy spływ, ale nie kończymy wycieczki. Jedziemy na umówiony nocleg do Rybiny. Nad Wisłą Królewiecką w pobliżu mostu zwodzonego robimy sobie ognisko.



Następnego dnia kontynuujemy wędrówkę do Stegny i Jantaru, ale to już zupełnie inna historia.

Do wkrótce.

 Przypominam 

...że możesz otrzymywać powiadomienia o pojawieniu się nowej relacji. Wystarczy zapisać się na bezpłatny newsletter.

  NEWSLETTER  

WRÓĆ DO POCZĄTKU

LUB

ZAKOŃCZ WYCIECZKĘ

LUB

POCZYTAJ KOMENTARZE

LUB

ZOSTAW KOMENTARZ

↓    ↓    ↓

 

1. Ty
www

To jest miejsce na Twój komentarz.

KATEGORIA: REGION

BORY TUCHOLSKIE  /  DOLINA DOLNEJ WISŁY  /  GDAŃSK  /  KASZUBY  /  KOCIEWIE  /  KOSMOS  /  MAZURY  /  POWIŚLE  /  SUWALSZCZYZNA  /  WARMIA  /  WYSOCZYZNA ELBLĄSKA  /  ZIEMIA CHEŁMIŃSKA  /  ZIEMIA LUBAWSKA  /  ŻUŁAWY

2009 -

PRZESTRZEŃ I CZAS NA KOLE PRZEMIERZA PAWEŁ BUCZKOWSKI