naKole

MÓJ JEST TEN KAWAŁEK DROGI

  1. WYCIECZKI
  2. LATA
  3. LISTA TRAS
  4. MIEJSCA
  5. CYKLE Z BICYKLEM
  6. FILM
  7. KONTAKT
  8. BIBLIOGRAFIA
  9. DSR

23 LISTOPADA 2017

POWIŚLE

GDY OPADNĄ LIŚCIE

Gdy opadną liście, będzie... czas na grodziska. Jesień w plenerze kojarzy mi się na początku z kolorami, a później ze wzrostem przejrzystości terenu. Drzewa, gubiąc liście, odsłaniają tajemnice krajobrazu. Między innymi takie tajemnice, jak grodziska. Wybieram się na jedno z interesujących mnie od jakiegoś czasu grodzisk.


 INFORMACJE 
  • Uczestnicy: Paweł;
  • Dystans: 60 km;
  • Trasa: Iława - Kamionka - Szymbark - Starzykowo - Piotrkowo - Januszewo - Solniki - Fabianki - Olbrachtówko - Michałowo - Susz;
  • Mapa:
Zobacz trasę w Traseo

Iławę opuszczam najkrótszą drogą, jaka łączy ją z Szymbarkiem. Oczywiście nie wybieram współczesnej DK 521, lecz Drogę Królewską o średniowiecznym rodowodzie, którą odnaleźć można przy rondzie na wschodzie miasta, a która dziś nazwana jest ulicą Leśną. Via Regia powstała prawdopodobnie w pierwszej połowie XIII wieku, jako pierwotnie szlak militarny, a później handlowy, łączący zachód Europy ze wschodem, a dokładniej Santiago de Compostela z Kijowem i Moskwą. Na terenie Polski droga ta przebiegała przez Wrocław i tam rozgałęziała się na Kijów przez Kraków i Rzeszów oraz na Moskwę przez Radom i Lublin. Skąd więc wzmianka o niej tu na północy? Myślę, że z biegiem lat rozgałęziała się ona coraz bardziej i z czasem stała się całym systemem komunikacyjnym średniowiecznej Europy. Sądzę, że wspomniany jej odcinek, przebiegający przez Iławę, Kamionkę, Szymbark, Solniki, Siemiany i dalej ku wybrzeżu Bałtyku, mógł być odnogą do Królewca.

Jeszcze szaro. Zdjęcie zrobione w ruchu z kierownicy nie zachwyca jakością, ale jest jedynym, na którym zarejestrowałem tę drogę. Proszę więc nie wybrzydzać.

Via Regia doprowadza mnie do malowniczego, śródleśnego jeziora o zagadkowej nazwie Silm. Nazwa ta wywodzi się z języka pruskiego, jestem bowiem na południowych rubieżach pruskiej krainy plemiennej - Pomezanii.

Dalej Drogą Królewską jadę wzdłuż zachodniego brzegu jeziora, gdzie w pewnej chwili dogania mnie słońce.

Dogania i zatrzymuje na chwilę.

Mijam wieś Kamionka. Ta, starożytna, pewnie jedna z najstarszych odwiedzonych przeze mnie, wieś w czasach pruskich nosiła ponoć nazwę Protest, a zasłynęła po pierwsze tym, że biegła przez nią Via Regia, a po drugie prawdopodobnie mającą tu miejsce bitwą między wojskami polskimi, a Krzyżakami podczas wojny trzynastoletniej.

Nieopodal wsi, na półwyspie, na północnym brzegu jeziora Silm, na naturalnym wzgórzu, prawdopodobnie w XI - XII wieku powstał gród warowny. Funkcjonowanie grodu związane było z faktem istnienia w pobliżu granicy terytoriów pruskiego plemienia Pomezanów z polską Ziemią Chełmińską. Wtedy oczywistym było, że swojego terytorium należy bronić, a cudze napadać, by kraść, porywać, gwałcić i zabijać. Dziś, przynajmniej w tym rejonie świata, co najwyżej wyraża się zaniepokojenie i grozi sankcjami.

Tak więc miejsce to służyło Pomezanom po pierwsze do obrony, po wtóre do organizowania wypraw łupieżczych na tereny Polski, a później prawdopodobnie również do kontroli ruchu na Drodze Królewskiej. Można powiedzieć, że grody w Kamionce i nieodległym Szymbarku stanowiły bramkę na tej transeuropejskiej autostradzie.

Czytałem gdzieś, że dostęp do grodziska jest bardzo utrudniony. W rzeczywistości w kierunku grodziska prowadzi najpierw droga leśna, dalej zredukowana do ścieżki. Ostatni odcinek trzeba pokonać bezdrożem przez las. Nie stanowi to jednak większego problemu. „A ja jeszcze na rowerze jechał” [z jakiego filmu ta kwestia?].

Już po chwili docieram do widocznego wśród drzew, charakterystycznego wzniesienia.

Zostawiam rumaka przy drzewie i ruszam na podbój grodu.

Chwilę kręcę się po grodzisku. Pogoda piękna. Słychać stłumione głosy jakichś rybaków z jeziora. Poza tym jestem sam. Sam na sam z duchami Prusów.

Jest to jedno z najpiękniej położonych grodzisk, jakie dotąd odwiedziłem.



Wracam do Kamionki, z której dalej Via Regia wiedzie zachodnim brzegiem jeziora Szymbarskiego, lecz ja, widząc błoto na tym pieszym dziś szlaku, wybieram chwilowo asfalt na Ząbrowo. Przed wsią skręcam jednak w malowniczą drogę prowadzącą ku zamkowi.

Zatrzymuję się nad Osą przepływającą między jeziorami Szymbarskim i Ząbrowskim. Rzeka stanowi tu naturalną fosę zamkową.

Kilkadziesiąt metrów dalej otwiera się przede mną widok na zamek.

Na temat budowy zamku panują dwie teorie. Pierwsza głosi o zainicjowaniu jego budowy w latach siedemdziesiątych XIV stulecia przez proboszcza kapituły pomezańskiej Henryka ze Skarlina. Drugi pogląd mówi o rozpoczęciu budowy jeszcze w XIII wieku. Obie wersje jednak zgadzają się w tym, że przed inwazją krzyżacką, był tu duży, silnie ufortyfikowany gród Pomezanów.

Wiele na temat historii twierdzy nie będę się rozpisywał. Sporo jest źródeł na ten temat. Wspomnę tylko, że od końca XVII wieku do zakończenia II Wojny Światowej, panami na zamku byli przedstawiciele rodu von Finckenstein, którzy zgodnie z panującą ówcześnie modą dokonali regotyzacji zamku po poprzednich przebudowach na modłę renesansową. W 1945 roku stacjonowały tu oddziały SS, a następnie zajęli go Sowieci, by później spalić.


I jeszcze porównanie:

Źródło archiwalnego: Ostpreussen.net

Właściciela zamku nie ma i do wnętrza mogę zajrzeć jedynie przez szparę w drzwiach. Jednak jestem pewien, że ostatnich przedwojennych właścicieli bez wątpienia zastanę. Jadę więc ich odwiedzić. Najpierw asfaltem na Ząbrowo, potem po ponownym przecięciu Osy w prawo, w leśną drogę na wysokim, południowym brzegu jeziora Ząbrowskiego.

Na wzgórzu odnajduję mały cmentarzyk rodziny Finckenstein.


Na tym w zasadzie kończą się plany na dzisiejszą wycieczkę, ale godzina młoda, więc ruszam na północ. Postanawiam odwiedzić wieś, przez którą przechodziłem pieszo jakieś ćwierć wieku temu. Tą wsią jest Januszewo, a chęć odwiedzin związana jest z pałacem, który, pamiętam, zrobił na mnie wtedy duże wrażenie. Pałac ów kwalifikował się wtedy do kapitalnego remontu. Chcę zobaczyć, jak jest dziś. Jadę przez Starzykowo i Piotrkowo, a w Januszewie wyjeżdżam prosto na bramę prowadzącą do pałacu.

Pałac wybudowali w okolicy XVII wieku przedstawiciele rodziny von Auerswald, a już w kolejnym stuleciu przeszedł on w ręce polskiego szlachcica Ostrowskiego herbu Topór. Polski właściciel Januszewa dokonał przebudowy pałacu, lecz również wzniósł nowe zabudowania dworskie, w tym dużą gorzelnię przy drodze prowadzącej z Januszewa do Solnik oraz szkołę wiejską.

Źródło: Ostpreussen.net

Ostatnim przedwojennym właścicielem pałacu i majątku Januszewo był wnuk szambelana Elarda von Oldenburga - Heinfried graf von Lehndorf. Został on zamordowany 25 stycznia 1945 roku przez żołnierzy radzieckich, którzy jednocześnie splądrowali i spalili pałac i zabudowania dworskie, co, można rzec, było dla nich tylko przystawką przed głównym daniem, jakim był szymbarski zamek.

O ile 25 lat temu pałac kwalifikował się do kapitalnego remontu, o tyle dziś jedyne, co można z nim zrobić, to rozebrać. Gdy widziałem go po raz ostatni, ściana frontowa była kompletna. Dziś ściany właściwie nie ma, za to jest płot.

Jak widać, jest to kolejny obiekt, który niszczeje i zapewne ulegnie całkowitej destrukcji pod czułą opieką konserwatorską i inwestorską. Chętnie zapuściłbym się do dawnego parku pałacowego, na terenie którego są ponoć ślady średniowiecznego grodu odkryte w latach 90-tych ubiegłego wieku.

Jadę dalej na północ drogami leśnymi...

...by po kilkunastu minutach dotrzeć do osady Solniki. Tu jest leśniczówka, przy której koczowaliśmy z kolegą w latach 90-tych robiąc wypady nad jezioro Czerwica, gdzie fotografowaliśmy Bieliki. Do jeziora prowadzi piękna aleja starych drzew.

Mijam mały stary cmentarz.

Zatrzymuję się co kilkadziesiąt metrów, zauroczony widokami starych, omszałych lip i dębów oraz strumieni i bagienek.




Spotykam w środku lasu chłopa, zwanego białym. Nie wiem skąd ten przydomek, skoro gołym okiem widać, że chłop jest, co prawda w białym wdzianku, ale ewidentnie opalony bardziej, niż Samuel L. Jackson.

Pozytyw i Negatyw. Wybór należy do Ciebie.

Kieruję się mniej więcej na Siemiany. Jak się okazuje mniej niż więcej. Po drodze fotografuję omszałe pnie drzew. Coś pięknego.

Wyjeżdżam na asfalt za Siemianami i ruszam na północ, by po kilku kilometrach skręcić na zachód. Po drodze mijam Fabianki.

Miejsce to warto dokładniej spenetrować. Są ślady po młynie, jakieś zabudowania... Na pewno wrócę tu na wiosnę. Teraz jednak słońce już nisko. Kieruję się na Susz.

W drodze.

W drodze.

Do Susza dojeżdżam już po zachodzie słońca, a jednocześnie 20 minut przed odjazdem wcześniejszego, niż planowałem, pociągu. Odpuszczam więc odwiedzenie średniowiecznego grodziska w parku i obejrzenie samego Susza. Zamiast tego jadę na dworzec.

Dzień krótki. Światło fajne. Okolica niezwykle malownicza. Już nie mogę się doczekać powrotu w ten rejon. Do samego Susza niewątpliwie wrócę po pierwszych silnych mrozach, ale to już zupełnie inna historia, choć również związana ze średniowieczem i z pewnym grodziskiem, które w przeciwieństwie do Poganka faktycznie jest trudno dostępne. Napiszę o tym zapewne w styczniu lub lutym. Jeśli nie chcesz tego przegapić, chętnie Ci przypomnę. Zapisz się na mój newsletter.




Do wkrótce...




 Przypominam 

...że możesz otrzymywać powiadomienia o pojawieniu się nowej relacji. Wystarczy zapisać się na bezpłatny newsletter.

  NEWSLETTER  

WRÓĆ DO POCZĄTKU

LUB

ZAKOŃCZ WYCIECZKĘ

LUB

POCZYTAJ KOMENTARZE

LUB

ZOSTAW KOMENTARZ

↓    ↓    ↓

ďťż
 

1. Ty
www

To jest miejsce na Twój komentarz.

KATEGORIA: REGION

BORY TUCHOLSKIE  /  DOLINA DOLNEJ WISŁY  /  GDAŃSK  /  KASZUBY  /  KOCIEWIE  /  KOSMOS  /  MAZURY  /  POWIŚLE  /  SUWALSZCZYZNA  /  WARMIA  /  WYSOCZYZNA ELBLĄSKA  /  ZIEMIA CHEŁMIŃSKA  /  ZIEMIA LUBAWSKA  /  ŻUŁAWY

2009 -

PRZESTRZEŃ I CZAS NA KOLE PRZEMIERZA PAWEŁ BUCZKOWSKI